|
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
Dobry wieczór choć widno jeszcze .
Dziś gościłam młodszego syna , zjadł obiad , pogadaliśmy i pognał dalej . Zbierają pieniążki dla kolegi , który miał wypadek na motorze i leży w szpitalu w ciężkim stanie . Ma być charytatywny piknik , jakiś występ , będzie licytacja różnych rzeczy znanych sportowców itd... Chłopak młody bo tylko 33 lata i potrzebna będzie rehabilitacja , oby tylko wyszedł jakoś z tego . No i mój syn zaangażował się w tę akcję bardzo . Nadal ładnie , zaraz podleję warzywa na balkonie i zjem kolację . Jadziu , co u Ciebie moja droga ? Jak minął dzień ?
__________________
Danuta Pokochaj siebie a inni pokochają Ciebie . |
|
||||
witaj Danusiu i wszyscy inni
Chyba trafiłam na właściwy wątek, moi w kuchni gotują obiad a ja jem śniadanie. Piękna pogoda. Wspominam młodość i odwiedziny u rodziców. Danusiu gratuluję syna - jego wrażliwości na chorobę kolegi. A ja chyba wyjdę na powietrze. Pozdrawiam.
__________________
Jadka Ostatnio edytowane przez Jadka.Z : 05-05-2024 o 14:24. |
|
||||
Jadziu witaj .
Dopiero dziś weszła na Seniorka , sprawy rodzinne , poza tym przy tych zmianach pogody ciśnienie mi wariowało i musiałam ratować się . Dziś troszkę lepiej choć momentami zawroty głowy łapią i szumi w głowie . Ale nie będę zawracać głowy takimi bzdetami . Trafiłaś dobrze , szkoda tylko , że nikt Ci tu Jadziu nie odpisał . Z Jankiem też kontaktu nie miałam więc nie wiem co u niego obecnie . Jaka u Ciebie pogoda ? U mnie po tym upale spadek temperatury o 10 -n15 stopni , masakra . Dziękuję za gratulacje odnośnie syna , oby tak dbał o rodzinę jak o innych . Jadziu , dawniej dużo ludzi tu bywało i zapewniam Cię , że trafiali , sporo osób wykruszyło się itd... Pozdrawiam cieplutko , miłego wieczoru .
__________________
Danuta Pokochaj siebie a inni pokochają Ciebie . |
|
||||
Dobry wieczór
Danusiu jest wieczór, po południu trochę drzemałam a teraz odpiszę. Trochę żal że Janek nie pokazuje się ale widać nie może. Ja sobie słucham jednym uchem telewizji a moja kotka weszła na moje posłanie i korzysta że mnie tam nie ma. Pogoda u mnie ładna-cieplutko i w dzień było słonecznie. Pozdrawiam cieplutko i Janka też jeśli to czyta. Pozdrawiam Ciebie i innych czytających.
__________________
Jadka |
|
||||
To jeszcze raz ja dzisiaj , tak przed dobranocką .
Jadziu , to Twoja kocica wygrzała Ci miejsce przed snem jak tak . No widzisz - u Ciebie cieplutko a u mnie już różnie ale nic to , poczekamy na ładną i unormowaną aurę . Do Janka może jutro napiszę bo dziś późno , może śpi . Miałam wnieść do mieszkania ziele bo zapowiadali przymrozek ale odpuściłam bo za dużo tego mam na balkonie . Może nie zmarznie przez noc . Już mam ugotowaną zupę ogórkową na jutro , w lodówce mało miejsca więc zaraz wyrzucę na noc na balkon . Tymczasem dobrej nocki życzę i mam nadzieję , że do jutra , ściskam .
__________________
Danuta Pokochaj siebie a inni pokochają Ciebie . |
|
||||
Cytat:
Ona jedna, jest wierna temu wątkowi. Jadziu, próbuję Ci coś podpowiedzieć. Pisać na laptopie, a pisać na kompie stojącym na stole, to ogromna różnica. Wiem, wiem... "skazana" jesteś na laptopa. I to do tego trzymanego na kolanach. A jednak... Staraj się mimo wszystko zachować stabilną, wygodną pozycję gdy zabierasz się do pisania! Zapytam lekko - Ty Jadziu chyba nie masz Parkinsona, prawda? (oby nie, mam nadzieję, serdecznie Ci nie życzę tego..!!...). Ja mam komputer stacjonarny pod stołem, a klawiaturę osobno, na stole. Stukam w klawisze z obu dłoni. Tylko wskazującymi paluchami. Na maszynistkę ja absolutnie bym się nie nadawał, hehehe... (o!... właśnie wpadło mi do głowy: Klawiaturę łatwo mogła byś sobie wymienić! To koszt ok. 20-25 zł. Poważnie mówię.). Obydwie moje łapy opieram nadgarstkami o krawędź stołu. I stukam sobie pojedynczo w klawisze. Czasem tylko coś mnie strzyknie w kręgosłupie, czasem zesztywnieje dłoń bo miewam skurcze...itp... Normalna rzecz w tym wieku. Wtedy przerywam pisanie. I zapisuję gdzie przerwałem, w Wordzie. Wracam do tego, dokończę potem, i wyślę. Na razie tyle. Jak mi jeszcze coś przyjdzie do głowy to napiszę. Pozdrawiam Cię. I Wszystkich. Obecnych i nieobecnych. P.S. A jednak coś jeszcze, innego przyszło mi do głowy. Taki piękny obrazek znalazłem. Taki odpowiedni do naszego wieku. I odpowiedni do tematu postu... Bardzo spodobał mi się ten obrazek. Mam dla niego nazwę: "Pomocna dłoń" . Ostatnio edytowane przez Stefan : 09-05-2024 o 20:44. |
|
||||
Pisanie
[SIZE="5"]Witaj Janku, dzięki za odpowiedź. Piszę na laptopie trzymanym na stole, łokcie opieram na stole ale i tak nieraz nie udaje się. Ręce mi mrowieją niezależnie od tego czy coś robię czy nie. Nie jest to chyba parkinson bo wtedy ręce się trzęsą. Moim problemem jest brak sił i unerwienie nie działa. Chętnie wyszłabym na powietrze ale to za duży wysiłek.Nawet gdybym poprosiła o pomoc to i tak za chwilę chciałabym do domu.To niewarte zachodu. Zawsze mówiłam że trzeba akceptować to co jest i cieszyć się z tego co się ma. Ciesze się że głowa jakoś funkcjonuje. Krępuje mnie to że jestem ciężarem dla innych- to jest syna i synowej. Ja sama nie opiekowałam się rodzicami- tak wyszło, mieszkałam gdzieś indziej-daleko, musiałabym rodziców zabrać do siebie a to nie było możliwe. Cieszę się że mogłam o tym napisać. Pozdrawiam.[/size]
__________________
Jadka Ostatnio edytowane przez Jadka.Z : 10-05-2024 o 10:55. |
|
||||
Witam Was Jadziu i Janku .
Może nie zawsze piszę ,,do rzeczy '' ale jednak napiszę . Wczoraj fatalnie czułam się więc nie zaglądałam , dziś szum w uszach jeszcze i lekkie zawroty głowy co mnie okropnie denerwuje . Poza tym inne sprawy....ale mniejsza o to . Janek jest więc nie będę pisać na PW , dał znak i ok . Jadziu , mi czasem też kursor lata ale wtedy wyłączam laptop i go resetuję , zazwyczaj pomaga . Poza tym nic ciekawego o czym mogłabym tu napisać . Pogoda zmieniła się , jest chłodniej ale wychodziłam tylko na balkon bo bałam się iść dalej . Od poniedziałku ponoć wraca ciepełko ale jak będzie - zobaczymy . Jadziu , piszesz , że krępujesz się opieką syna i synowej a któż inny miałby Tobą opiekować się jak nie dzieci ? To naturalne i oczywiste przecież . Tymczasem kończę i pozdrawiam Was cieplutko , miłego wieczoru .
__________________
Danuta Pokochaj siebie a inni pokochają Ciebie . |
|
||||
Nowy dzień
Ranek, 9/30, pojechałam do kuchni podgrzać sobie śniadanie ale syn usłyszał i wyręczył mnie. Zwykły dzień, słucham co telewizor opowiada. Myślę o umieraniu.Moja mama mówiła: ja się nie boję śmierci ale chce się żyć. Ja chyba nie tak do końca.Jednak umierania to się boję. Pozdrawiam wszystkich, tych bliższych i dalszych.
__________________
Jadka Ostatnio edytowane przez Jadka.Z : 10-05-2024 o 10:57. |
|
||||
Do Jadzi i Danci.
Dlaczego do Was obydwóch. Jednak bardziej do Jadzi, ponieważ Ona podobnie jak i ja - często myśli co z Nią będzie u schyłku życia. Tu się nie ma co krępować. To jest takie ludzkie. W tym wieku . Myśli same się narzucają i wraz z wiekiem pytanie - co ze mną! Jadziu Tynapisałaś wcześniej: "Krępuje mnie to że jestem ciężarem dla innych- to jest syna i synowej. Ja sama nie opiekowałam się rodzicami- tak wyszło..." Niepotrzebnie. I Danusia już Ci słusznie odpowiedziała. Ty wygrałaś szczęśliwy los mając takiego syna i synową! U mnie z moimi Rodzicami było całkiem inaczej. A jak? Przeczytajcie sobie, jak to było z moim Tatą. Będzie długie - wybaczcie mi. Już raz to zamieściłem na KSC. Wtedy o mojej Mamie, z czasu wojny - http://www.klub.senior.pl/milosc-prz...374-10701.html , # 7469. Długo nie mogłem się zdecydować, ażeby o tym napisać. To będzie drugie moje wspomnienie, i pewnie już ostatnie. Będzie o moim Tacie. To było w latach 78-83. Mojego tatę dotknął udar mózgu, był w połowie sparaliżowany. Ponieważ moja Mama nie była w stanie się nim opiekować, któraś z sióstr, (nb. pielęgniarka) wymyśliła, nie konsultując ze mną, umieszczenie taty w domu starców. Uwzględnijcie tamte lata - to były lata 70-te. Nie było wtedy DPS-ów, Domów Seniora, i in. "domów "pogodnej jesieni". Z obecnymi standardami. Miejscowość: k/Jasła w krośnieńskim. Po roku pojechaliśmy z żoną odwiedzić tatę. Już pierwsze moje wrażenie było...przygnębiające. Widok pacjentki-staruszki wchodzącej po schodach ubranej tylko w górę piżamy, i boso.... Tato leżał w chyba w sześcioosobowej sali. Inni pacjenci: - jeden głośno majaczył, inny coś wołał, inny płakał, inny modlił na głos, a inny przeklinał... Tylko tato cichutko leżał przy drzwiach. Zabraliśmy tatę na 10-dniową przepustkę. Do jego rodzinnego domu pod Krosnem. Stał wtedy zamknięty, klucze miała siostra. Posprzątaliśmy dom, zaopiekowała się tatą moja żonka. Pod ścianą słoneczną domu tato miał swoją ławeczkę, z której mógł sobie patrzeć i patrzeć na swoje obejście, stary ogród..., w nim posadzone przez siebie drzewa... Posłuchać śpiewu ptaków... Jak w tej góralskiej mojej - "..a góral na góry spoziera, i łzy rękawem ociera... ". Cóż, skończył się czas..., trzeba było tatę odwieźć z powrotem. Odjeżdżając, gdy go żegnałem, powiedziałem mu: "Tato, ja tylko raz jeszcze tutaj do ciebie przyjadę. - Po to żeby cię stąd zabrać, wytrzymasz?" Powiedział że tak, i się rozpłakał. Wtedy w Gdańsku mieliśmy małe mieszkanie, dwa pokoiki. Chłopcy byli mali, 7 i 3 lata. Mirek chodził do 1 klasy, Wojtka ja odprowadzałem do przedszkola. Chłopców przenieśliśmy do naszego pokoju, a w małym spał dziadek. Przeniosłem do niego telewizor, (chyba był czarno-biały, wtedy bez pilota), do dziadka. I kupiłem też dziadkowi kanarka, żeby mu śpiewał, i coś się ruszało, gdy zostawał sam w mieszkaniu. Bo my jechaliśmy do pracy. Ja finiszowałem wtedy z zakończeniem pracy doktorskiej. Z moim szefem oraz kolegami wykładowcami mogłem liczyć na zrozumienie. Żonka pracowała, do 16. Załatwiłem dla dziadka obiady w stołówce szkolnej Mirka. Zawsze rano wychodził z menażką, którą zostawiał w okienku kuchni, i zabierał z obiadem, gdy wychodził ze szkoły. Przynosił po lekcjach do domu, (klucz na pasku miał na szyi), stawiał na stole w kuchni, i uciekał na dwór do kolegów. A ja spieszyłem się z pracy, żeby zagrzać obiad dziadkowi i go nakarmić. Daruję sobie szczegółowe czynności mojej opieki. Zapewniam, że b. pomagała mi w niej moja żonka. Tato bardzo lubił Edytkę. Gdy wracała z pracy, pierwsze kroki kierowała do pokoju dziadka, a tato na jej widok witał ją: "o, przyszło moje słoneczko!". A ona siadała przy nim i brała za rękę... Tak było przez cztery lata. Ostatnie trzy miesiące były b. ciężkie. Lekki zawał, szpital. Po miesiącu oddali mi go w stanie pogorszonym, miał okropne odleżyny. Przecież tam nie wstawał z łóżka. Tam nie miał mu kto zmieniać pościeli, myć go. U nas miał to codziennie, pod koniec. Zmarł 15 listopada 1981 roku. Dokładnie w moje urodz. Dla mnie nagrodą była satysfakcja, że tato miał śmierć wśród swoich. W rodzinie. A nie tam.., w tym....brrrr. W DPS'e, o nie. Pozdrawiam. |
|
||||
Wspomnienia
Janku,dzięki że mi to opisałaś. Ja sądzę że dobrze jest zwierzyć się,opisać trudne przeżycia. Zawsze w sercu zostaje miłość do bliskich. Ja pamiętam bardziej jak mój mąż odchodził. Byłam przy nim,nieba bym mu przychyliła ale niewiele mogłam zrobić, mogłam spełniać tylko ostatnie jego pragnienia. Trzymaj się, na razie.
__________________
Jadka |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Szukam Samotnych Kobiet! | Kasia_H66 | Zaproszenia | 46 | 04-06-2023 21:02 |
wieczorki taneczne dla samotnych | Eliza | Hobby, pasje | 91 | 12-02-2020 08:46 |
Nie odwracaj się od samotnych seniorów - komentarze | barbara41 | Ogólny | 119 | 16-08-2017 18:36 |
Dlaczego pomimo że jest tylu samotnych, potrzebujących rodziny | Małgosia G. | Opieka | 38 | 14-01-2017 21:45 |
zapisanisobie.pl serwis dla samotnych chrześcijan | pawels | Miłość, przyjaźń, związki, samotność | 19 | 27-04-2015 14:03 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|